Jak zbytnie zaangażowanie nauczycieli może przerodzić się w sektę, czyli Sōka Gakkai przejmuje wpływy nawet w Polsce ;)
Zacznijmy od początku, czyli od roku 1930, gdy niejaki Tsunesaburo Makiguchi zapragnął wyróżnić się jako nauczyciel i założył grupę o nazwie Sōka Kyōiku Gakkai (Towarzystwo Oświatowe ds. Krzewienia Wartości). Jak sama nazwa wskazuje, owo stowarzyszenie miało na celu promowanie pozytywnych wartości w obszarze edukacji. Idee Makiguchiego często nawiązywały do religii buddyjskiej, a dokładnie do nauk buddyjskiego mistrza Nichirena.
Do wszystkich nauczycieli z wizją lepszego świata: uważajcie, by sytuacja nie wymknęła wam się spod kontroli ;).
Chcąc nie chcąc z próby zmiany systemu edukacji na bardziej przyjemny powstała organizacja na skalę światową, ale o tym za chwilę. Nasz ulubiony pedagog jedynie wzniecił iskrę, którą szybko podłapał następny przewodniczący Jōsei Toda, który postanowił troszeczkę pozmieniać. I tak z 500 rodzin w mgnieniu oka organizacja, pod koniec jego panowania, rozszerzyła się na około 750 000 (Japończycy mieli w zwyczaju liczyć członków w rodzinach lub gospodarstwach domowych). Koleś musiał być z siebie niesamowicie dumny. Charyzma, a może fakt, iż potrafił doskonale dostosować zasady do zmieniających się poglądów i oczekiwań ludzi sprawił, że grupa wciąż się rozrastała. Stanowisko aktualnie obejmuje Daisaku Ikeda, słynący z tego, że wyprowadził organizację poza granice Japonii.
Liczba objętych krajów nie należy do najmniejszych, a Sōka Gakkai International nie jest obca również naszej kochanej ojczyźnie. Stworzyli także własną partię polityczną! Pewnie niektórzy z was zerwali się właśnie z krzeseł krzycząc: geniusze! Inni być może pomyśleli: co ma sekta do partii politycznej? Tutaj was zaskoczę ;). New Kōmeitō prosperuje do dziś. Nie jest to jednak nieuzasadnione działanie. Już sam Nichiren mocno wtrącał się w sprawy państwa. Niestety jego radykalność nie podobała się władzom, przez co został skazany na banicję, co w gruncie rzeczy wyszło mu na dobre, bo dorobił się grupki wyznawców. Makiguchi starając się jak najbardziej naśladować swojego idola, również dał się porwać w wir, zapewne uwielbianej przez nas wszystkich, polityki ;) Jeszcze za panowania Tody w wyborach lokalnych władz z 52 kandydatów dostało się... 51! Dochodzimy do momentu, w którym w 2000 roku sekta współrządzi Japonią. No kto by się tego spodziewał...
Poszanowanie godności życia i same szlachetne intencje
Organizacja działająca na rzecz pokoju, edukacji i kultury w oparciu o poszanowanie godności życia i próby naprawienia społeczeństwa. ,,Członkowie SGI starają się zaszczepić kulturę pokoju przez podnoszenie świadomości i uwrażliwianie innych oraz tworzenie więzi obywatelskich." Brzmi całkiem niegroźnie, prawda? Bo czy codzienne praktyki takie jak czantowanie, recytacja Sutry Lotosu i dyskusje na temat buddyzmu mogą komuś zaszkodzić? Sami członkowie nie wydają się niezadowoleni. Organizacja pomaga im w znalezieniu wsparcia i pomocy. Osoby te często są ze sobą w bardzo bliskich relacjach. ,,Oświecają" również innych nie jest to jednak tak uciążliwe jak czasem bywa w przypadku Świadków Jehowy. Działa to bardziej na zasadzie ,,wciągania''rodziny i przyjaciół.
Jest to dosyć wpływowa grupa, a tam gdzie dobre opinie, pojawiają się również te negatywne. W internecie można znaleźć wiele afer, jednak tu pojawia się pytanie: czy nie są one obecne już wszędzie? Gwałty, morderstwa, w XXI wieku nadal przydarzają się takie okropieństwa, nie ważne jakiego wyznania był dany oprawca. Osobiście mam do tej religii ambiwalentny stosunek.
Kontrowersje i jeszcze więcej kontrowersji
By przedstawić problem, najpierw w skrócie wspomnijmy o pewnym ważnym Japońskim zwyczaju. Mianowicie na grobie zmarłego w czasie pogrzebu zostawiane są koperty (zazwyczaj biało-czarne) z pieniędzmi dla rodziny. To obowiązujący żałobników prezent kondolencyjny. Jest nim zwykle określona suma pieniędzy mieszcząca się w przedziale 3 tys.- 30 tys. jenów(w przeliczeniu to około 100zł), w zależności od stopnia pokrewieństwa lub relacji. Jeśli zmarłym jest członek sekty, suma ta przechodzi na organizację. Nie można przymknąć oka na fakt, iż zabawy z sektami nie należą do najbezpieczniejszych. Czy organizacja ta mogłaby nam zagrozić? Niewątpliwie ma już dość szerokie pole do popisu. Jeśli ktoś z was czytał książkę pt. ,,Pamięć doskonała" R. Scotta Bakkera, wie, że nie ma co zadzierać z organizacjami posiadającymi:
a)silnych liderów
b) w którcyh członkowie są ze sobą dosyć silnie związani emocjonalnie.
Mam nadzieję, że tego typu tematy przypadną wam do gustu. Jest to mój pierwszy post, dlatego chciałabym was serdecznie przywitać i podziękować za chwilę uwagi ;) xoxo Yuki :*
Flaga SGI |
Pomoc zaczerpnięta od wydawnictwa Torii ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz